sobota, 21 września 2019

Słowami też można zranić.

Słowami też można zranić. Nawet bardziej niż pięścią.
Człowiek składa się z psyche i some, czyli z ciała i duszy ( ateiści zaraz pewnie podniosą larum, że nie ma czegoś takiego jak dusza; niechaj więc zastąpią sobie duszę słowem psyche). Chociaż czasem przemoc fizyczna wpływa też na psychikę, ale są ludzie słabsi i silniejsi, jedni mają gdzieś komentarze na ich temat, a drugich po prostu zaboli. Dlatego czasem warto ugryźć się w język. Bo jeśli są to słowa od ukochanej osoby, zaboli bardziej niż ból fizyczny.
Pomyślmy zatem nad taką sytuacją.
Ktoś usłyszy od matki zdanie: "żałuję, że cię urodziłam", a potem doświadczy odpychania w tramwaju, kolejce... zaboli jedno i drugie, prawda? Tylko dyskomfort odepchnięcia minie, a okrutne słowa matki pozostaną w pamięci na długo.
Kiedy pobiją się dzieci w piaskownicy, narobią sobie siniaków. Ale siniaki znikną. Kiedy jednak dziewczynka powie drugiej: "jesteś głupia"... zraniona dziewczynka słowa te zachowa na długo w sercu.
Czasem powiemy coś nie przemyślanie, czasem jest to celowe. Tak, czy inaczej: słowa potrafią być ciosem w serce i nie trzeba użyć pięści, by komuś sprawić ból. Być może bardziej zrani cios pięścią, bo i uderzenie wpływa na ludzką psychikę, ale też- co oczywiste- wpłynie na ciało. Nikomu nie jest miłe oberwanie w szczękę, czasem można zabić. Słowami niszczy się drugiego psychicznie. Kobieta , która od swego męża ustawicznie słyszy, że się do niczego nie nadaje, w końcu sama uwierzy, że jest zerem.
Nie jest łatwe do zniesienia słowne poniżanie. Ból fizyczny minie, czasem trwa dłużej, czasem krócej, ale minie. Natomiast ból psychiczny latami niszczy człowieka.
Wspomnę teraz o pewnej historii z życia i to dość bliskiego mi życia.
Koleżanka miała babcię. Babcia ta- dla ułatwienia nazwijmy ją Marianną, była 7 razy w ciąży, z czego tylko matka koleżanki dożyła dorosłego wieku. Zrządzeniem losu i matka koleżanki zmarła w wieku zaledwie 45 lat. Od tej śmierci babcia Marianna bardzo się zmieniła. Kiedy ktoś pytał, czy jej w czymś pomóc, odpowiadała: "a w czym ty możesz mi pomóc", by potem wszędzie opowiadać, że nikt jej nie pomaga, że ma wyrodne wnuki.
Jakiś czas temu koleżanka urodziła synka, jednak z powodu komplikacji porodowych chłopczyk urodził się przez cesarkę. Babcia Marianna... stwierdziła, że to koleżanki wina i że ta będzie żałowała, że ciąży nie usunęła. Babka notorycznie komentuje rzekomą niewdzięczność koleżanki i jej brata. Stwierdziła niedawno, że oboje powinni się leczyć psychiatrycznie. Ot, tak sama z siebie... chodzi i komentarzami doprowadza do nieustannych scysji. A to przeszkadza jej uchylone okno i chcą ją doprowadzić do choroby i śmierci, a chwilę potem jęczy, że okno jest zamknięte, a oni chcą ją uwędzić w zaduchu.
I choć wielokrotnie rozmawiali z babcią na temat jej zachowania, nie przynosi to efektu. Marianna cały gniew na życie i los przelała na dzieci swojej córki.
Koleżanka mieszka oddzielnie, ale jej brat nadal mieszka z babcią. Ewidentnie znęcanie się przez babcię doprowadziło chłopaka do depresji i do tego, że musiał szukać pomocy psychiatrycznej.
Jaki z tej historii wniosek?  Ludzie na skutek różnych przeżyć  się zmieniają, dziwaczeją. Czasem z natury despota łagodnieje, choć częściej zdarza się spotęgowanie zachowań despotycznych. Trudno, by babcia dała wnukowi "w ryja" , ale  złym słowem potrafi perfekcyjnie trafić w takie miejsce w duszy, że człowiek tak trafiony rozpada się na milion kawałków.
To tylko ułamek problemu, ale podobnych przykładów jest całe mnóstwo.
A Wy? Co byście wybrali: cios w zęby, czy usłyszeć coś złośliwego?
[tekst autorstwa zaprzyjaźnionej czytelniczki.]

15 komentarzy:

  1. Słowa ranią bardziej niźli nóż, dlatego powinniśmy nawet chwilach złości trzymać język na wodzy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Psyche to umysł a somma to ciało. Nie chodzi tam o duszę i niedowiarkom nic do tego, bo są to pojęcia naukowe. Kiedy choruje umysł, jesteśmy narażeni na różnego rodzaju traumatyczne przeżycia, pojawiają się u nas objawy somatyczne- czyli zaczyna chorować ciało. Najprostszym przykładem są kołatania serca, bóle głowy czy skoki ciśnienia. Człowiek jest niezwykle skomplikowanym organizmem z jeszcze bardziej skomplikowaną psychiką, a wrażliwcy (zwłaszcza w dzisiejszym świecie) mają przechlapane.
    Cyntia ��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jako wrażliwiec mogę tylko potwierdzić, że mamy przejebane w dzisiejszym świecie... Co do reszty niech wypowie się autorka tekstu.

      Usuń
  3. Słowa ranią bardziej nawet niż uderzenie, bo zostają w głowie do końca życia i wiem coś o tym!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, rany na ciele w końcu się goją, na duszy w najlepszym wypadku zostają okropne blizny...

      Usuń
  4. dotka40@gazeta.pl22 września 2019 12:23

    Słowa ranią bardziej niż przemoc fizyczna (chociaż to nie oznacza, że jest lepsza każda przemoc jest złem) najbardziej przykre jest to że najczęściej ranią nas ludzie najbliżsi i najczęściej nie zdają dobie z tego sprawy. Są przypadki, że niby z pozoru słowa które wyrzucamy z siebie "automatycznie" np. jesteś głupia, ty wariacie itp. potrafią wyrządzić wielką krzywdę m.in. depresję, nerwice lękowe, niskie poczucie wartości (niestety znam to z autopsji). Jeśli chodzi o konkretnie opisany przypadek to być może tak babcia Marianna po prostu jest chora, być może utrata 6 dzieci i później śmierć ostatniej córki spowodowała, że pojawiła się jakaś choroba związana z psychiką, dlatego tak dokucza wnukom może to być np. Alzheimer, może warto się nad tym zastanowić. I tak ku przestrodze zastanówmy się nad wypowiadanym słowem, czasami lepiej nic nie mówić /dotka40

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż począć, gdy czasem jęzor wyprzedza mózg i padają słowa których nie chcielibyśmy nigdy wypowiedzieć... Ale masz rację, lepiej milczeć niż sprawić komuś cierpienie...

      Usuń
  5. Często ten cios w nos byłby mniej bolesny niż słowa... Z drugiej strony każdemu może się zdarzyć powiedzieć o kilka słów za dużo, coś czego tak naprawdę nie myśli a wtedy jedyne co możemy zrobić to powiedzieć PRZEPRASZAM...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi dość często zdarza się powiedzieć o kilka słów za dużo a potem sumienie mnie gryzie, ale ostatnie lata zjadły mi tyle nerwów że trudno mi czasem nad ozorem panować...A PRZEPRASZAM może nie wymaże tych słów,ale choć odrobinę może je złagodzić.

      Usuń
  6. Ale dlaczego dorosły musi mieszkać z babcią? Zołza powinna mieszkać sama i psuć sobie nerwy i humor.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Słowa mają ogromną moc. A babcie... no cóż, to już inne pokolenie i niektórych rzeczy nie rozumieją w ten sposób co "my". Chcą dobrze, a słowami jednak ranią. Wkurza mnie np. kiedy babcie pytają wiecznie kiedy ślub, kiedy wyjdziesz za mąż (mam uwaga...21 lat!). To jest denerwujące, ale dla nich niezrozumiałe, ponieważ same miały mężów w wieku 18 lat :D

    Zapraszam do mnie :-)
    Mój blog - KLIK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spoko,ja mam 34 lata i jeszcze żonaty nie jestem i bywam narażony na wścibskie pytania tego typu :-)

      Usuń
  8. Słowami czasami można bardziej zranić niż czynami

    OdpowiedzUsuń