środa, 12 czerwca 2024

Aspołeczność to nie dziwactwo!

Od wielu lat jestem zwolennikiem tezy, że bycie aspołecznym nie jest dziwactwem, a jedynie formą higieny psychicznej. Obcowanie z ludźmi, szczególnie podłymi i parszywymi, a takich przecież na świecie wielu, człowieka wypala i z czasem wpędza w depresję. Wiem to po sobie, bo na życiowej ścieżce napotkałem wiele ścierw i przypłaciłem to zdrowiem. Dziś rozumiem ten stan gdy człowiek brzydzi się własnym gatunkiem. Każdego kto na własnej skórze pozna te najgorsze ludzkie cechy wcześniej czy później dopada obrzydzenie. Wtedy najlepszym rozwiązaniem jest zacząć stronić od ludzi, by do reszty się nie wypalić, albo co gorsza stać równie obrzydliwymi jak jednostki które negatywnie na nas oddziaływują. Wielokrotnie słyszałem zdanie, że człowiek to zwierzę stadne i musi żyć w stadzie. Totalna bzdura. Wśród stada chowają się jednostki słabe, pod jakimś względem upośledzone czy niedowartościowane. Silnym jednostkom stado nie potrzebne, a już na pewno nie w takim stopniu jak jednostkom słabym. Jednostki słabe lgną do stada, bo obawiają się że jeśli zdobędą się na indywidualizm to zostaną napiętnowane i zepchnięte na margines. Więc lezie taki za stadem i beczy tak jak pozostali. Baran w stadzie równie strachliwych, podobnych do siebie baranów. Bez własnej tożsamości, odwagi by być naprawdę sobą. Ludzie aspołeczni już dawno stracili złudzenia co do wartości stada i kierunku w jakim owe podąża. Ludzie aspołeczni zawiedli się na innych ludziach tak wiele razy, że coś w nich pękło i żeby zadbać o własną higienę psychiczną postanowili przeciąć więź łączącą ich że stadem. Przestali się z nim utożsamiać, bo człowiek to wcale nie brzmi dumnie. Ba, każdy kto ma rozumu ponad przeciętność i widzi jaki potrafi być człowiek w stosunku do drugiego człowieka, czuję wstyd że jest przedstawicielem tak podłego gatunku. Jestem aspołeczny. Ale to ludzie mnie takim uczynili. To ludzie sprawili że zacząłem brzydzić się stadem. Takich jak ja wbrew pozorom wcale nie jest mało, tylko części wciąż chce się udawać że jest inaczej, a część po prostu ma zbyt mało odwagi by opuścić stado którym gardzi. Dla mnie obcowanie z ludźmi nie jest niczym przyjemnym. Stokroć bardziej wolę zwierzęta, bo one nie potrafią być podłymi ani krzywdzić dla zabawy. A ludzie? Prócz garstki naprawdę wartościowych osób w moim świecie, dla których mam otwarte serce, obcowanie z resztą jest dla mnie przykrą koniecznością. Na koniec po raz kolejny powtórzę, aspołeczność nie jest dziwactwem, jest formą higieny psychicznej dla jednostek które na własnej skórze poznały jak obrzydliwy potrafi być człowiek.

Brak komentarzy: