niedziela, 30 czerwca 2024

Chodzenie do kościoła o niczym nie świadczy...

Nim przejdę do tekstu zaznaczę, że jestem osobą głęboko wierzącą, od 38 lat będącą częścią kościoła Katolickiego, żeby nie było, że to kolejny atak ateisty chcącego pognębić kościół! "Jak ktoś chodzi do kościoła to musi być dobrym człowiekiem"- większej bzdury w życiu nie słyszałem! Znam wiele osób które nie opuszczą ani jednej niedzielnej mszy, bywa że uczestniczą w życiu wspólnoty a na widok księdza kłaniają się w pas, jednocześnie na co dzień są ludźmi podłymi, świniowatymi czy wewnętrznie zgniłymi. To że ktoś przez godzinę tygodniowo przebywa w kościele, nie czyni go dobrym człowiekiem czy katolikiem, tak jak stanie w garażu nie uczyni z nikogo samochodu! Mam wrażenie, że dla części z tych ludzi chodzenie do kościoła jest formą łagodzenia sumienia. Myślą sobie: co z tego że zrobiłem takie i takie świństwo, skoro uczestniczę w każdej mszy, a nawet na tacę daję. A jeśli to nie wystarczy, to idą do konfesjonału naiwnie wierząc że dzięki temu mają czyste sumienie. Kościół jako alibi do bycia skurwielem? Wbrew pozorom to nie takie rzadkie! Zresztą spójrzcie na to co robili w ostatnich latach posłowie tzw. Zjednoczonej Prawicy... Z jednej strony latali do kościółka i fotografowali się z biskupami, nieustannie zapewniając o swej żarliwej wierze, a z drugiej pluli jadem w przeciwników swojego rządu, w każdego kto nie pasował do ich światopoglądu i wyprowadzali pieniądze z budżetu państwa. Tak zachowują się ludzie wierzący? Odpowiedzcie sobie sami... Co gorsza podobnie zachowuje się wielu katolików, choć nawet przed samymi sobą nigdy by tego nie przyznali. Problem w tym, że samo nazywanie się katolikiem, bez życia wedle Dekalogu, jest tylko pustą wydmuszką. W kościelnych ławach zasiada wiele takich ludzkich wydmuszek. Śpiewają "My chcemy Boga..." po czym wychodzą z kościółka i plują bliźniemu na plecy. Żeby nie było, nie twierdzę że tak robią wszyscy, bo jest i wielu dobrych ludzi w mojej wspólnocie, ale niestety i tych zgniłych moralnie jednostek nie brakuje. Jest olbrzymia różnica między wiarą w Boga a wycieraniem sobie Bogiem mordy. To czy ktoś chodzi do kościoła czy nie o niczym nie świadczy. Znam wspaniałych ludzi wśród ateistów i agnostyków, znam również kanalie które Boga noszą na ustach... No właśnie, na ustach a nie w sercu...